Proszę na początku powiedzieć: skąd wziął się pomysł na Pani salon manicure i jak długo Pani prowadzi tę działalność?

Paznokciami zajmuję się już zawodowo 13 lat. Początkowo była to domowa pasja. Na pewno w jej rozwoju pomogła moja artystyczna dusza. Od zawsze lubiłam występować na scenie i malować, więc tworzenie na małych powierzchniach, jakimi są paznokcie, było dla mnie dość proste, a zarazem ciekawe.

Otwierając działalność pracowałam najpierw sama. Później przerodziło się to w 3-osobową ekipę. Na ten moment mamy na swoim koncie wiele osiągnieć, również na scenie międzynarodowej. Udało mi się wygrać mistrzostwa stylizacji paznokci w Czechach, w Dubaju, czy w Hollywood. Na scenie polskiej jestem jedną z Top10.

U nas również (w Top100 of Poland) świetnie Pani wypadła. Mało przedsiębiorstw może pochwalić się maksymalnym indeksem satysfakcji klientów (10 punktów na 10 możliwych).

Jest w tym pasja. Jest to zamiłowanie. Realizuję się tutaj artystycznie. Moje klientki mogą liczyć na wzorki malowane ręcznie. Nic nie robimy z gotowych szablonów, czy naklejek. Wszystko tworzymy ręcznie. Teraz w sezonie zimowym robimy np. unikalne śnieżynki. Robimy to wszystko z pasji, dlatego efekty są o wiele bardziej zadowalające niż u osób, które podejmują się tego ze swego rodzaju przymusu. Ktoś mądrzejszy powiedział: Jeśli w swojej pracy będziemy robić to, co kochamy; to nie przepracujemy ani jednego dnia. To jest prawda, z którą się zgadzam.

Nic dziwnego, że klientki z chęcią do Pani przychodzą. Otrzymują na swoich paznokciach małe dzieła. Jedyne na świecie, których nikt nie będzie miał. Co jeszcze Pani zdaniem sprawia, że tak chętnie wybierają Pani usługi?

Z wieloma klientkami znamy się już przeszło 10 lat, od początków mojej działalności. Praktycznie, jak się tak zastanowię, to w większości mam właśnie takie stałe klientki. Tak się do siebie przywiązujemy, że rzadko mam możliwość przyjąć do siebie nowe. Stałe klientki są mi bardzo wierne i co miesiąc wypełniają mi grafik po brzegi.

Czy oferuje Pani też usługi z dojazdem do domu klientki? Gdyby ktoś nie mógł dojechać do Pani salonu?

Mój salon jest przede wszystkim stacjonarny. Wśród moich klientek są także osoby, dla których robię wyjątek. Są to panie z niepełnosprawnościami, poruszające się na wózku inwalidzkim, które również chcą być piękne, a ja nie zamierzam im tego odmawiać. Czy ograniczać ich w tym względzie. To właśnie dla nich robię wyjątek, by je upiększyć tak, jak na to zasługują.

Czy potwierdza Pani, że przedsiębiorca to osoba, która pracuje 24 godziny na dobę?

Oj, tak. (śmiech) W branży kosmetycznej jesteśmy ciągle pod telefonem. Zajmujemy się także mediami społecznościowymi. Tworzymy posty reklamowe. Staramy się też ciągle mieć elastyczny grafik i przekładać terminy wizyt, jeśli klientkom coś wypada. To nie jest tak, że zamyka się drzwi salonu i do następnego dnia nie ma się już żadnych obowiązków. Wtedy się siada do zamówień, aby na spokojnie, po pracy je przeanalizować z kubkiem herbaty. Muszę to potwierdzić: pracuje się 24 godziny na dobę. Nawet śpiąc myśli się o salonie.

Proszę powiedzieć, jak wygląda u Pani kwestia mediów społecznościowych, marketingu, czy Public Relations. Sama się Pani zajmuje tymi zadaniami, czy ma Pani kogoś, kto je realizuje?

Nie, nie mam. Wszystko robię sama. Klientki zawsze rozmawiają lub piszą ze mną osobiście.