Jak długo żłobek „Niutek” istnieje i skąd pomysł na jego powstanie?

To był czas, kiedy zaczęły ruszać dofinansowania z poznańskiego Urzędu Miasta. Można było skorzystać również z wojewódzkiego programu „Maluch” i stworzyć taki żłobek. Wtedy powstał pierwszy „Niutek”, a później powstawały kolejne „Niutki”. Był to taki pomysł na biznes, ponieważ właściciele nie mają wykształcenia pedagogicznego. Zatrudnili więc profesjonalnych dyrektorów i tak działamy od 11 lat.

Za co rodzice szczególnie cenią sobie „Niutka”?

U nas zawsze udawało się znaleźć opiekunki, które faktycznie kochają to, co robią. Praca jest trudna, wymaga ogromnej empatii, siły fizycznej i psychicznej. Nie każdy się do tego nadaje. Trzeba znaleźć osobę, która czuje pasję w tym, co robi. Takich właśnie szukam. Staram się też tworzyć takie warunki, aby ta opiekunka nie była tylko osobą, która podpisuje umowę i listę płac, ale była członkiem naszej Niutkowej rodziny.

Mamy bardzo fajne zespoły, zgrane. Dużo ze sobą przebywamy. To też potem sprawia, że rodzice postrzegają nas jako taki zgrany zespół. Zresztą to nie tylko kwestia postrzegania. Pracujemy razem codziennie po 8 godzin i musimy się ze sobą dobrze czuć. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś przyszedł do pracy z bólem brzucha ze stresu. Staramy się stworzyć więc dobrą atmosferę, rodzinną. Ufamy sobie i się dobrze ze sobą czujemy. Tworzymy tę firmę razem. Jeżeli (opiekunki) mają pomysły i inicjatywy, to je realizujemy. Każdy może dokładać swoją cegiełkę, aby to dobrze funkcjonowało.

Jeżeli zaś chodzi o samą opiekę nad dziećmi, to bardzo dużą uwagę przykładamy do tego, aby ta rodzina, którą się mamy zaopiekować w ramach adaptacji, czuła się dobrze, bezpiecznie. Cały proces adaptacyjny jest im wyjaśniany na samym początku, aby wiedzieli, na co się przygotować i nad czym trzeba się będzie skupić, jakie mogą być skutki uboczne adaptacyjny (bo to też trzeba uświadomić). Potem jedna z opiekunek z grupy przeprowadza ten proces, skrupulatnie przez 2 tygodnie, nawiązując relację z dzieckiem i mamą, co daje takie poczucie, że w tym momencie skupiamy się na nich. Jest o bardzo indywidualna adaptacja. I też ułatwia początkowy start, gdy rodzice są w sali.

Jako dyrektorka kilku żłobków „Niutek” ma Pani czas dla siebie, czy to jest praca 24 godziny na dobę?

Nie, nie. (śmiech) Mam swoją rodzinę, prywatne dzieci. Opiekunki wiedzą, co do nich należy, jakie mają obowiązki, a ja nie jestem typem osoby, która kontroluje. Nie muszę siedzieć nad ich głowami, żeby wiedziały, co robią. Doskonale mają świadomość swoich zadań. Mamy też dobrze podzielone obowiązki. Staram się przy tym być jak najwięcej z dziećmi w sali. Mam też, oczywiście, swoje „dyrektorskie” obowiązki, ale jak najwięcej czasu poświęcam maluchom. Dzielę czas przez wszystkie żłobki. Komunikujemy się na bieżąco, gdy coś się dzieje, to sobie o tym piszemy. Poza tym, jak zespół jest zgrany i wie, co ma robić, to wiem, że mogę ich „zostawić” na 1 dzień i wszystko jest dobrze.

Czy cieszy się Pani z obecności żłobka na liście Top 100 of Poland?

Bardzo to jest miłe. Dowiedziałam się od jednej z mam, która wysłała mi screena, z dopiskiem, że sobie zasłużyliśmy na to. Bardzo mi było miło. To jednak są nasze starania. Ciężka praca.

Może na zakończenie zechciałaby Pani skierować kilka słów do rodziców?

Na pewno chciałabym serdecznie podziękować za docenienie naszych starań. Opieka nad pociechami jest dla nas zaszczytem. Cieszymy się, że nam zaufali i że są z nami, bo wracają z kolejnymi pociechami. Serdecznie dziękuję za to wyróżnienie, które jest dla nas bardzo ważne.